sobota, 14 stycznia 2017

Od MoonLight C.D Draco

-Pójdziesz sobie już do swojej watahy, czy gdziekolwiek mieszkasz?- zapytał basior obojętnie
-Powiedz,Jak mam sobie pójść jak nawet nie wiem gdzie jestem.-powiedziałam sarkastycznie.
-To już nie mój problem- odpowiedział nieznajomy.
-Właśnie że twój-odrzekłam
-A niby dlaczego-Powiedział już z lekka zirytowany basior.
-Jeśli nie powiesz mi w którą stronę jest moja wataha, to ani trochę nie zamierzam się stąd ruszyć- Powiedziałam uśmiechając się lekko
-Jak się nazywa?-zapytał
-Wataha Szmaragdowego Księżyca-odpowiedziałam szybko.
-Nie znam-wtrącił.
-Słyszałeś kiedyś o lesie Anemone Nemorosa?
-Tak, bywałem tam kiedyś-odrzekł
-Pokażesz mi drogę?-zapytałam.
-Nie mam innego wyjścia prawda?- Westchnął.
-Zgadza się-odpowiedziałam 
Basior wstał po czym pokazał mi łbem na znak że mam za nim iść, tak więc zrobiłam. Przez najbliższe kilkanaście minut prowadził mnie przez straszne zarośla po czym wyszliśmy na polną dróżkę najprawdopodobniej wydeptaną przez zwierzęta zamieszkujące tamtejsze tereny. Dalsza droga prowadziła przez piękne rozlewisko. Było cicho, bardzo cicho.
-Tak z ciekawości, jak masz na imię?
-Jeśli się pytasz to może pierwsza się przedstawisz?
-MoonLight-odpowiedziałam
-Draco-powiedział po chwili
-Miło mi Cię po..-przerwałam w środku zdania, słysząc przerażający ryki i bardzo głośne kroki.
-Uciekamy-Szybko wtrącił basior
Zaczęliśmy biec, nawet nie patrzyłam się w tył. Rany na moich nogach pogarszały się z każdą minutą. Ledwo co mogłam nadążyć za Draco, próbowałam wzbić się w powietrze ,ale jedno moje skrzydło było uszkodzone. Potknęłam się, po czym znowu wstałam i tak w kółko. Zdawałam sobie sprawę że długo tak nie pociągnę. Odwróciłam się i ujrzałam coś co będzie prawdopodobnie mnie nękać przez całe życie. Ponad dwu metrowy wilk z którego łba wyrastały dwie pary rogów. Był prawdopodobnie cały czarny, ale od łap do połowy tułowia był pokryty w krwi. Próbowałam użyć mojej mocy ,ale po tym jak do mych oczu dostały się kawałki tamtego ducha najprawdopodobniej nie umiem używać swojej magii lodu. Nie widziałam swojego Cienia, ale ten wilk który na mnie szarżował wyglądał jak by był z niego stworzony. Draco zauważył że się zatrzymałam i odwrócił się w mojej stronie krzycząc.
-Nie walcz z nim! I tak go nie pokonasz!
-Nie mam zamiaru go pokonać, ale zrobię ile potrafię- powiedziałam.
Wzięłam głęboki wdech i podniosłam łapy. To co stało się później zadziwiło samą mnie. W pełni mogłam kontrolować mojego wroga, moje przypuszczenia były słuszne, był to cień czegoś o wiele potężniejszego, ale czego? Z rogów przeciwnika stworzyłam łańcuch oplatający go i przytrzymującego go przy ziemi. Był to dla mnie okropny wysiłek odwróciłam się w stronę Draco i próbowałam do niego podejść ,ale byłam zbyt wycieńczona. Po krótkiej chwili wszystko stało się czarne.Zemdlałam .

<Draco?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz