-Świetnie..-mruknąłem widząc leżącą na glebie waderę. Widać było, że jej klatka piersiowa się poruszała w górę i w dół. -Przynajmniej żyje, nie będę mieć jej na sumieniu-
Przez chwilę przeleciała mi pewna kusząca myśl.. Może ja tak zostawić?
Zacząłem już się powoli oddalać. Gdy byłem już około metra od wadery, przystanąłem. Spojrzałem na nią, zamknąłem powieki.
-Czasem nie cierpię samego siebie...-szepnąłem.
Podbiegłem do wadery, wziąłem ją na plecy i zacząłem iść w stronę Anemone Nemoros. Szedłem dalej przez wybraną przeze mnie ścieżkę. Dalsza część drogi wprowadziła nas do znanego mi lasu. Promyki słońca prześwitujące przez korony drzew tworzyły piękną mozaikę na pokrytej zielenią glebie. Te tereny były bardzo obfite w różnoraką florę. Wokół nas świeciły świetliki, oznaczało to tylko to, że za chwilę wyłonią się ciemności..
Przyśpieszyłem trochę, aby uniknąć tej wojny która się stworzy w nocy. W sumie to fajnie by było trochę popolować.. Usłyszałem odgłos pochodzący z gęstych zarośli. Czuć było zapach krwi, słychać było jej kapanie. Z krzaków wyłonił się dorosły jeleń. Miał on złamaną nogę, był chyba także ślepy. Nie zauważył nas, stałem znieruchomiały. Zew wzywał. Zostawić waderę, iść upolować jelenia i być może zdążyć wydostać się z lasu na czas czy odpuścić las będąc diabelsko głodny? Bezpieczeństwo vs pusty żołądek? Jasne, że bym wybrał pełny żołądek i zostawienie tego zbędnego bagażu leżącego na moich plecach na pewną śmierć. Lecz nie mogłem, mam już kilka wilczych trupów na sumieniu. kolejnego nie mógł bym znieść. To byłby zbyt duży ciężar.
-Kiedyś jeszcze się zobaczymy, jeleniu.-powiedziałem. Zwierzę najwyraźniej usłyszało moje słowa, bo się spłoszyło po wypowiedzeniu ich. Reszta wędrówki szła gładko, nic już mnie nie kusiło. Może tylko kilka zająców po drodze.. Ale dzielnie brnąłem przez las nie zwracając uwagi na otoczenie.
-W końcu mogę odpocząć- szepnąłem wychodząc z tego miejsca. Wędrówka przez las trwała dla mnie wieczność, a w rzeczywistości to było tylko kilka godzin. Idąc bez tego ciężaru na plecach byłbym tu w jakieś pół godziny. No cóż..
Wypatrzyłem sobie ładną jabłonkę osadzoną na pagórku. Podszedłem do niej i położyłem waderę koło niej. W samą porę. Słońce już praktycznie zaszło.
-Na szczęście nie pobiegłem po tego jelenia, nie zdążył bym przed nocą.-szepnąłem. Zmęczony opadłem na ziemię. Spojrzałem na waderę, ma zranione łapy. Że dopiero teraz to zauważyłem.. Niechętnie wstałem i poszedłem poszukać jakiegoś opatrunku..
<MoonLight? Co ty teraz wymyślisz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz