Po tej krótkiej wymianie zdań ruszyliśmy w dalszą drogę. Lawendowe pole skończyło się szeregiem martwych wiśni; zapach spalenizny zaczynał robić się coraz bardziej dotkliwy z każdym krokiem, a góra której szukaliśmy powoli wyłaniała się zza horyzontu, aż wreszcie. Doszliśmy na miejsce, teraz nie ma odwrotu. Na środku wielkiej góry znajdowały się ogromne wrota, które otworzyły się gdy tylko podeszliśmy. Przed nami rozciągał się wielki pałac żarzący się ogniem. Wszędzie chodziły wilki, które paliły wszystko co dotknęły, nawet ziemię po której kroczyły. Kiedy nas zauważyły; wszystkie zaczęły się śmiać. To był najstraszniejszy śmiech, który kiedykolwiek słyszałam. Potem, rzuciły się na nas. Dwie z nich naskoczyły na mnie z dwóch stron; najpierw zrobiłam unik, a drugiego przeciwnika odrzuciłam falą zimna. Spojrzałam się kontem oka na Draco; jemu też nieźle szło. Moja chwila nieuwagi doprowadziła mnie do sytuacji w której prawie, a bym nie zablokowała jednego z nadchodzących ciosów. Jednak w ostatniej sekundzie stworzyłam tarczę z lodu i odepchnęłam wroga. Na dodatek wszędzie tańczył płomień, w większości należący do Draco. By zakończyć tą bitwę podniosłam moją łapę w powietrze po czym na ziemie zaczęły spadać miecze z lodu przeszywające moich przeciwników.
-Od dawna się tak nie zdyszałam- sapnęłam
-Muszę przyznać, ta walka nie należała do najłatwiejszych.
Wyprostowałam się i z powagą głosie oznajmiłam.
-Jeszcze Vorigan na nas czeka.
-Jesteś pewna że to dobry pomysł?-spytał basior.
-Szczerze mówiąc, nie. Jest ogromna szansa że przerobi nas na małe kawałeczki, ale się nie poddamy...
-Bardzo mnie pocieszyłaś, wiesz?
-Heh..-zaśmiałam się pod nosem i lekko uśmiechnęłam- Nie zostawajmy w jednym miejscu.
Zwróciłam mój wzrok ku sercu pałacu i żwawym krokiem zaczęłam do niego zmierzać. Nagle, ściany korytarza zaczęły się nieznacznie zwężać ,a przed nami wylądowała kolejna grupka naszych wilczych wrogów, tym razem każdy miał jakiś magiczny kamień ze sobą. Walka się rozpoczęła. Tym razem ja zadałam pierwszy cios rzuciłam kilkadziesiąt odłamków lodu w ich stronę, połowa padła, a reszta miała potężne amulety wytwarzające tarcze.
-Draco, musimy jako..-szepnęłam, ale basior mi przerwał.
-Tak wiem.
Wypowiedział te dwa słowa, po czym zmienił się w kłębek dymu i zdjął amulety wilkom.
<Draco?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz