sobota, 25 lutego 2017

Od Moonlight C.D Asy

Dzień po naszym nieudanym polowaniu byłyśmy strasznie głodne, więc z rana od razu poszłyśmy szukać naszego śniadania. Na marne, nie mogłyśmy znaleźć nawet jednego skrzydlatego zająca. Jednak , na naszej drodze powrotnej stanęły dwa wilki. Asa chciała je przepędzić, ale ja zaproponowałam śledzenie ich.
Oba wilki były szare, różniła je tylko wielkość i to że ogon mniejszego wilka był ucięty w połowie. Przez parę minut podążałyśmy szlakiem nieznajomych ,nie opuścili naszego terytorium. Odezwałam się więc:
-Jesteście na terenie Watahy Szmaragdowego Księżyca, UPRZEJMIE proszę was o opuszczenie tych rewirów.
-I to natychmiast!- dodała Asa.
-Kim jesteś żeby mi rozkazywać?- powiedział większy wilk.
-Na razie nie rozkazuje, tylko proszę.- rzuciłam.
-Przepraszam, mój brat taki jest.- oznajmiła nieznajoma.
-Dlaczego nie możecie po prostu odejść?- spytałam.
-Mamy tu coś do zrobienia.- powiedział basior.
-Wyno...-wykrzyczała Asa, ale jej przerwałam.
-Cokolwiek macie tu do roboty, macie czas do jutra-oznajmiłam.
-Pozwalasz tym nieznajomym panoszyć się po naszych terenach?
Po wypowiedzeniu tego zdania przez Asę ,pokazałam jej coś na styl jakiegoś dziwnego gestu z którego miała zrozumieć "będziemy ich obserwować" ,ale zamiast tego zrobiła tylko dziwną minę.
-Dziękuje Ci, Moonlight- powiedziała wadera po czym odeszła wraz z jej bratem.
Stałam tak przez chwilę wryta w ziemię z Asą, ta nieznajoma...Jej oczy zmieniły się na kompletnie czarne kiedy wypowiedziała moje imię. Nawet nie mam pojęcia jak mogła je znać.
-Asa, pójdźmy już i powiedźmy Isabelle o tym co się stało.
-Jasne.
Szybko pobiegłyśmy w stronę naszej watahy i na drodze stanął nam jeszcze jeden wilk. Mówił ,że ma dla nas list, nic z niego nie rozumiałyśmy ,ale coś zaczęło nam się przypominać.
-Moonlight, czy to tylko ja ,czy my się znamy już od jakiegoś o wiele dłuższego czasu niż może nam się wyobrazić? A może jednak lepiej mówić na ciebie Kage?
-Heh...-wzięłam głęboki oddech i oznajmiłam- Jak wolisz, Hikari.
-Czyli naprawdę się znamy, i to nie od niedawna.
-Chyba tak; a co to ?
Byłam w kompletnym szoku gdy te słowa wydobyły się z mojego gardła. Przede mną widziałam rozpięty szlak krwi prowadzący na zachód, którego poszłam szlakiem , Asa też nim podążyła. Wyglądał jakby nigdy się nie kończył, a jednak...
<Asa?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz