niedziela, 26 lutego 2017

Od Draco C.D Moonlight

Wadera spojrzała na mnie z pasją w oczach. Widać było, że chce abym opowiadał dalej. Moja historia wydawała jej się bardzo ciekawa. Ja wolałbym jednak w ogóle jej nie pamiętać. 
-Kim on jest?-zapytała wadera z błyskiem w PACZAŁACH przerywając moje przemyślenia na temat mojej nie najlepszej przeszłości.(http://screenshot.sh/mGUb2vbN1B2pG "Paczały" Moje ulubione słowo :3)
-Moolight?-spojrzałem na nią wyrażając przy tym swoje niezadowolenie z zdanego mi pytania. Wadera uświadomiła sobie, że nawet jeśli by długo prosiła, to nie mogę jej powiedzieć kim on jest. Praktycznie sam tego nie wiem. Wadera wstała, i westchnęła. 
-To wracajmy do domu.- rzekła i rozwijając swoje skrzydła, wzbiła się w powietrze i zaczęła pędzić nad lasem w stronę watahy. Patrzyłem na nią z dołu. Moonlight widząc to, że nie ruszam się z miejsca, zawróciła. 
-Co jest?- zapytała patrząc na mnie ze zdziwieniem.-Musimy znaleźć ci nowe legowisko-
-Ale ja nie chcę nowego legowiska.-powiedziałem ze skwaszoną miną. 
-Przegrałeś zakład przecież-zmarszczyła zdenerwowana brwi-Przed chwilą dołączyłeś do watahy i już chcesz od niej odejść?-
-W twojej watasze sobie mogę być, ale od mojego domu nigdy nie odejdę. Spędziłem w tej dolinie już kilka parę ładnych lat i nie chcę jej opuszczać-powiedziałem stanowczo.
-Jakiej dolinie?- 
Wadera chyba nie wiedziała o czym mówię.
-O tej za twoją jaskinią oczywiście- 
Moonlight spojrzała na mnie. Staliśmy chwilę w milczeniu. Po krótkim zamyśleniu powiedziała:
-W sumie... To mieszkasz praktycznie bardzo blisko watahy.. Więc mogę ci pozwolić na zamieszkanie tam.-oznajmiła.
-Chociaż tyle..-mruknąłem pod nosem.
-To wracajmy już do watahy.-powiedziała uśmiechnięta od ucha do ucha wadera. Zwróciła się znów w stronę lasu.
-Dobrze- Mruknąłem znów i odwróciłem się w przeciwną stronę.
Wilczyca, widząc, że idę w "złym" kierunku, zaczęła zawracać.
-Draco! Gdzie ty idziesz?-krzyknęła biegnąc w moją stronę.
-Do swojej jaskini-powiedziałem, po czym spojrzałem na nią-... Do naszej jaskini.-
-Ale to zupełnie w drugą stronę!- 
-Nie do końca..- Wadera spojrzała na mnie jak na nienormalnego. W sumie się już przyzwyczaiłem, że uważa mnie za takowego.-Jeśli chcesz, chodź ze mną-
-Ale..-mruknęła, a ja już ruszyłem przed siebie. Wadera przyśpieszyła mi kroku.-Którędy ty masz zamiar iść?- Wadera zatrzymała się widząc kilku metrową w szerz przepaść.
-Takim moim skrótem- Rozpędziłem się i przeskoczyłem szczelinę. Wadera rozwinęła skrzydła i przeleciała nad szczeliną. Wylądowała koło mnie. 
-Jesteś pewien, że to tędy?-zapytała niepewnie. 
-Nie jestem-powiedziałem uśmiechając się po kryjomu. Wadera przystanęła.-Żartuję przecież..-westchnąłem.
-Nie śmieszny był ten żart-stwierdziła ponuro podbiegając do mnie.
-Wymyśl lepszy- Spojrzałem na nią cwaniacko. Wadera umilkła. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Popatrzyła na mnie poirytowana. 
-Muszę pomyśleć..-mruknęła próbując ratować swój honor. 
-Mogę ci dać całą wieczność jak chcesz, ale i tak nic nie wymyślisz-oznajmiłem.
-Jeszcze zobaczymy...-
Zatrzymałem się koło wielkiego drzewa wiśni. Zwróciłem głowę do wadery i kiwnąłem głową pokazując jej aby szła za mną. Wszedłem do wielkiej czarnej dziupli. Moonlight weszła za mną. Wilczyca trzymała się blisko mnie aby nie wpaść w jakąś szczelinę, których tutaj nie brakowało. Szliśmy po krętych ścieżkach w górę drzewa. Po jakimś czasie weszliśmy na sam szczyt. U korony drzewa był most prowadzący do kolejnej wiśni. Wadera patrząc w dół szepnęła: 
-Jak tu pięknie- Cóż się dziwić, spoglądała właśnie z najwyższego drzewa w krainie na dzikie pole lawendy. 


Gdy doszliśmy do drugiej kwitnącej wiśni, zeszliśmy kolejnym tunelem w dół. Gdy wyszliśmy z niego, ukazał nam się znany mi od wielu lat krajobraz. 
-Dotarliśmy już?-zapytała wadera.-Szliśmy tylko około 40 minut..-
-Mówiłem, że znam skrót.-powiedziałam uśmiechając się lekko. Podszedłem do skały, na której często siedzę i omijając ją wszedłem do kolejnego tunelu prowadzącego do mojej "prawdziwej" jaskini. Wadera poszła za mną. Usiadłem na swoim "łożu" zrobionym z wielu wielkich piór położonych na wyodrębnionym kawałku skały.. 
-Skąd masz te pióra?-spytała siadając obok mnie. 
-To pióra wielkiego ptaka, którego kiedyś upolowałem. Ma wyjątkowo miękkie pióra.- odpowiedziałem.
-A to co?-zapytała znów podbiegając do szkatułki z drewna postawionej niedaleko upolowanej kilka dni temu zwierzyny. 
-Już dawno powinienem ją zjeść-pomyślałem. Spojrzałem w stronę wadery. 
-Otwórz-powiedziałem widząc jej błyszczące się z podniecenia oczy.
Otworzywszy szkatułkę ujrzała magiczny wisiorek mojej siostry. 


-Wiesz.. Ten kryształ należał kiedyś do mojej siostry.- uśmiechnąłem się widząc mieniący się kamyk.-Ma magiczną moc. Potrafi leczyć nawet najgłębsze rany.- 
Wilczyca patrzyła oczarowana na lśniący wisiorek. W jej oczach dostrzegłem to samo zauroczenie tym kryształem, jak u mojej siostry. W tej chwili doszła mnie dziwna myśl.
-Moonlight?- Wadera spojrzała na mnie jakby wiedziała co zamierzam zrobić. Lekko się zawahałem.
-Tak?-spytała. 
-Możesz go wziąć- Uśmiechnąłem się niepewnie.
-Na prawdę?- Uśmiechnęła się pokazując wszystkie zęby. Musiała być bardzo szczęśliwa ofiarowanego jej prezentu.

<Moonlight?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz