sobota, 1 kwietnia 2017

Od Draco C.D Moonlight

Niebywale się przejmujesz tym, że mogłem zginąć..-powiedziałem sarkastycznie. 
-A żebyś wiedział. że tak- wadera uśmiechnęła się szyderczo.-To.. co teraz?-
-Ja niby mam to wiedzieć?-
-Może wrócimy do domu?-spytała.
-Powinniśmy-mruknąłem i zwróciłem się w stronę wyjścia. Wadera podbiegła do mnie bez słowa. Wilczyca szła z wbitym w ziemię wzrokiem. Pewnie krępowała ją ta cisza.. Ja już się przyzwyczaiłem.. W dodatku nie jestem zbyt rozmowny..
-Czeka nas długa droga do domu..-powiedziała cicho przerywając przyjemną (bynajmniej dla mnie) ciszę.
-Powrót będzie trwał tyle samo ile przyjście tutaj. Co najmniej kilka godzin-mruknąłem. Coraz bardziej oddalaliśmy się od piekielnej góry; coraz mniej czuć było zapach spalonych ciał zabitych przez nas wilków ognia. W końcu, gdy tracimy swoją moc, swój żar - stajemy się zwykłymi wilkami. Aż do czasu odnowienia sił. A w takim żarze, w środku góry pełnej lawy, magmy i tym podobne, jest bardzo wysoka temperatura. Nagle doszła mnie pewna myśl.. Jak to możliwe, że MoonLight nawet się nie oparzyła będąc w tak gorącym miejscu?
-Coś się stało?-zapytała wilczyca widząc moją udrękę. 

-Masz żywioł lodu, tak?-spytałem.
-Tak. I jeszcze mroku.. Myślałam, że wiesz o tym..-mruknęła zawiedziona. 
-Eh.. Nie o to mi chodziło-pomyślałem.-Oczywiście, że pamiętam. Chciałem się tylko upewnić.- Wadera spojrzała na mnie jak na nienormalnego lub chorego psychicznie. W sumie to to samo..
-Aha..- wilczyca szepnęła pod nosem.
-Chodziło mi o to, że skoro jesteś wilkiem lodu..-powiedziałem.
-I mroku..-przerwała mi.
-Przecież wiem..-Wadera się uśmiechnęła, śmieszyło ją to. -Naaah-
-.No co? Tylko się upewniałam..-Uśmiech MoonLight poszerzył się jeszcze bardziej.
-Bardzo śmieszne..-mruknąłem- W każdym razie.. Skoro jesteś wilkiem lodu.. -spojrzałem na waderę, która udawała, że wcale się nie śmieje...-..to jak mogłaś wytrzymać w tak gorącym miejscu, jakim jest wulkan?-
-Hm..-zamyśliła się. Jestem ciekaw co wymyśli..-Nie mam pojęcia.- uśmiechnęła się. A przez chwilę NA PRAWDĘ myślałem, że używa czegoś takiego jak mózg. Ale jednak myliłem się.. 
Nastała cisza.. Nie miałem co powiedzieć, więc się nie odzywałem. To chyba logiczne.
-Draco?-spytała niepewnie wadera.
-Tak?-
-Wiesz, że zbliża się noc, prawda?- Spojrzałem na niebo.
-Straciłem poczucie czasu-mruknąłem. Bordowo-brunatne słońce kładło się już spać. Z drugiej strony było już całkowicie ciemno.-Musimy znaleźć jakieś dobre miejsce na nocleg..-
-Zdążymy takowe znaleźć?-
-Poszukaj trochę chrustu, a ja poszukam dobrej kryjówki. Spotkamy się pod tym drzewem, ok?.-Wskazałem wielki dąb rosnący naprzeciw nas. Natychmiast po podaniu waderze polecania, ta, wzbiła się w powietrze w poszukiwaniu gałązek. Z kolei ja, poszedłem przed siebie w poszukiwaniu legowiska. Szedłem tak z dobre kilkanaście minut, aż znalazłem. Przede mną stał potężny głaz z wydrążoną w środku jaskinią. 
-Idealnie-pomyślałem i natychmiast ruszyłem w stronę ustalonego przeze mnie drzewa. Gdy wróciłem słońce już pewnie przykrywało się kołdrą i odstawiało już kubek z wypitym już wcześniej ciepłym mlekiem przygotowanym do snu.. . Z drugiej strony dębu przebudzony księżyc wyglądał zza horyzontu gotowy, by świecić nam tej nocy. (Sorki za takie poezje. Zbyt duży napływ weny ;v) Wadera czekała już tam na mnie z wielką kupą suchych gałązek. 
-Już myślałam, że mnie tu zostawisz.- Widać było zażenowanie na jej twarzy..
-W sumie to byłby niezły pomysł.. -powiedziałem z cynicznym uśmieszkiem pod nosem.
-Wiesz, że to słyszałam?-zapytała oburzona.
-Wiem..- Uśmiechnąłem się szerzej.-Dobra.. chodź już do tej jaskini..- Wadera z zabawnie "wielce obrażoną" miną poszła za mną aż do jaskini. Gdy wadera położyła chrust na ziemi, zapaliłem go tworząc niewielkie ognisko malujące nam na twarzach karmazynowe malowidła.
<MoonLight?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz