Biegłam. Biegłam jak najdalej od tego miejsca, w którym spadłam. Co za ironia, przed spadnięciem też biegłam. Czy utknęłam w nieskończonym kole? Czy zaraz ponownie ziemia pod moimi łapami urwie się tak nagle? Czy zaraz znowu usłyszę warczenie tamtych obcych wilków? Gałęzie drzew smagały mnie po pysku, a niektóre z nich wręcz raniły moją skórę. Za każdym razem, gdy dotykałam ziemi, czułam, jak moje nogi drżą. Łapałam rozpaczliwie powietrze, jednak w pewnym momencie nie wytrzymałam. Łapy odmówiły posłuszeństwa, a ja z gracją upośledzonego krokodyla wypierniczyłam się na ziemię. Chciałam wstać, ale moje ciało... Moje ciało drżało, jakby płakało. Jego pragnieniem było po prostu położyć się i odpocząć. Odetchnęłam głęboko. I tak wszyscy kiedyś umrzemy. Lepiej, żeby te wilki teraz mnie rozszarpały, niż żebym potem umierała w męczarniach, zjadana żywcem przez jakiegoś niedźwiedzia czy innego smoka, prawda? Całkowicie się rozluźniłam, rozkoszując się miękkim runem leśnym. Nasłuchiwałam, jednak nie potrafiłam określić, czy ci źli idą czy nie. Więc po prostu zamknęłam oczy i zasnęłam. Może ktoś mnie znajdzie? Zabije mnie, czy ocali?
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz