Szłam sobie właśnie lasem, aż tu nagle na mojej drodze widzę co? Leżącą na ziemi waderę. Nawet jej nie znałam. Zauważyłam, że w jej kierunku pędzi kilka wilków z wyszczerzonymi zębami. Szybko stanęłam przed ledwo żywą wilczycą, przyjęłam bojową pozycję i pokazałam nadbiegającym kły. Oni jednak się mną nie przejmowali, rwali prosto na mnie i leżącą za mną nieznajomą. Była ich piątka, a ja jedna. Zaczęła się walka. Biegnący jako pierwszy czarny basior kierował się prosto na mnie. Ja odepchnęłam go za pomocą telekinezy tak, że wleciał w swojego koleżkę, który znajdował się za nim. Następnie jedną waderę odgrodziłam od siebie lodowymi soplami, na co ona zaczęła się cofać. Zaraz jednak zobaczyłam, że pędzi na mnie jakaś inna natrętna wilczyca. Skoczyła na mnie, zrobiłam to samo. Zwarłyśmy się w powietrzu, ale ja okazałam się silniejsza. Zrzuciłam waderę na ziemię, a ona szybko podniosła się i w popłochu pobiegła w tył. Spojrzałam na ostatniego nadbiegającego przeciwnika. Był nim jasnobrązowy, młody basior. Chyba się trochę wystraszył widząc co zrobiłam, bo rozpoczął paniczną ucieczkę w przeciwnym kierunku. Zaraz też dołączyli do niego jego kumple: 2 basiory i 2 wadery, po czym szybko pognali za nim.
- 1:0 szczeniaki! - krzyknęłam za uciekającymi.
Odwróciłam się w kierunku wilczycy, którą ochroniłam przed nacierającymi. Nadal leżała, ale miała teraz otwarte oczy.
- Proszę - powiedziałam uprzedzając podziękowania i odwróciłam się z zamiarem odejścia.
Nieznajoma poderwała się z miejsca i stanęła za mną.
- Poczekaj, nie idź - nalegała.
Przystanęłam, uśmiechnęłam się pod nosem i odwróciłam się.
- Kim tak właściwie jesteś? - nie dawała za wygraną wadera.
- Twoim wybawcą - powiedziałam z sarkazmem i znowu ruszyłam przed siebie.
- Zaczekaj! - wilczyca wybiegła przede mnie zagradzając mi drogę - Jesteś z jakiejś walecznej watahy? Tak świetnie walczyłaś!
- Waleczna wataha... - uśmiechnęłam się na samą myśl o jakże walecznym Draco - Nie taka waleczna...
- Zaprowadź mnie, proszę - nalegała wadera.
Przypomniało mi się wtedy, jak MoonLight wspominała coś ostatnio o tym, że przydałby się nam ktoś nowy
- Dobra, zaprowadzę cię do alfy - odparłam.
- Yes! - ucieszyła się wilczyca - Nazywam się Sally, a ty?
- To się okaże... - odpowiedziałam jej, a ona zrobiła trochę zdziwioną minę, ale wkrótce załapała - Ruszamy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz