Cofnęłam się o parę kroków.
-Co ona wygaduje?- pomyślałam
-Emm.., idziesz potem na polowanie, tak?- wychyliła się Cheonsa z nutką niepewności.
Blade przez chwila nic nie mówiła nie ruszając się z miejsca.
-Co się jej stało?- szepnęła pytająco Asa tak, że ledwie ją usłyszałam.
-...Blade?- machnęłam łapą przed nosem wadery.
-..........Co?- jej oczy otworzyły się trochę szerzej- Sorka, przypomniało mi się coś.
-Dobrze, a jeśli mogę spytać. O jakie polowanie ci chodziło? Mogę się przyłączyć- uśmiechnęłam się do niej.
-Czekaj, co?- zrobiła dziwną minę.
-Wspomniałaś coś o polowaniu...- oznajmiłam.
-Naprawdę?- spytała.
W odpowiedzi tylko przytaknęłam głową. Zapanowała bardzo nieswoja cisza.
-Czyli....jesz tą sarnę z nami?- zapytała Isabelle.
-...Tak- odpowiedziała wciąż z odrobiną nieobecności wypisaną na pysku.
Wadera podeszła do perłowej sarny.
-Ty nie jesz?- spytała kierując swój wzrok w moją stronę.
-Nie, przez te twoje wciśnięcie polowania do rozmowy, chyba sama pójdę złapać swój obiad.
-To ja idę z tobą!- powiedziała zwracając się w moim kierunku.
-Za mną.
Wybrałyśmy się na skraj Anemone Nemorosa i Lasu Wiecznej Jesieni, czyli gdzieś w pobliżu legowiska Asy. Zaczaiłyśmy się na ogromnego dzika lawy, ale ten zauważył nas pierwszy. Rzucił się na Blade, a ta ledwo co go uniknęła. Próbowałyśmy go zaatakować, ale był stanowczo za szybki. Zaczęłyśmy się męczyć. W końcu, naszemu przeciwnikowi udało się lekko drasnąć Blade. Była już nieźle podirytowana.
-Asz ty parszywa gnido!- warknęła.
Wtedy, dzik stanął w ogniu, a czubek ogona mu się spalił. W przerażeniu zaczął biegać w kółko po ustalonej trajektorii wokół dwóch brzóz. Wiedziałam w jakim miejscu będzie znajdować się za chwilę. Stworzyłam lodowy sopel, domierzyłam i...po chwili dzik już leżał w bezruchu. Odetchnęłyśmy z ulgą.
-A teraz musimy go zanieść....
-Nie będzie z tym problemu, złap mnie za łapę- oznajmiła wadera.
Wszystko stało się rozmazane, po chwili znalazłyśmy się w mojej jaskini. Zaczęłyśmy ucztować na naszej zdobyczy, ale nie dałyśmy radę zjeść całej.
-Późno się robi, powinnaś już iść. Przecież jeszcze nie wiesz gdzie będziesz spać- powiedziałam.
-W sumie...to tak. To do jutra!- Zaczęła się oddalać.
Zatrzymała się przed wyjściem z jaskini.
-Ta wadera mówiła na ciebie Moonlight, tak się nazywasz?
-Tak- odpowiedziałam.
Wzięła wdech i wydech, po czym donośnie krzyknęła.
-MOONLIGHT!
Popatrzyłam się na nią robiąc wielkie oczy.
-Co?
-JEST CIEMNO!
<Blade?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz