Byłam w trakcie treningu z Isabelle, muszę przyznać, że jest bardzo dobra. Ledwo co uniknęłam lodowego sopla lecącego w moją stronę.
-Tracisz trochę na refleksie, Moonlight- oznajmiła wadera lądując kilka metrów przede mną z szyderczym uśmieszkiem.
Wtedy bez ostrzeżenia wymierzyłam w nią mieczem z lodu. Isabelle wciąż śmiejąc się pod nosem, zauważyła go w ostatniej chwili i prawie, a by dostała nim między oczy. Uskoczyła chwiejnie i parsknęła.
-Widzę co tutaj zrobiłaś.
-"Tracisz trochę na refleksie"- zacytowałam i podeszłam do wadery, po czym poklepałam ją po plecach.-To tyle na dziś.
-Ok, ja idę na polowanie, jestem potwornie głodna. Prawdopodobnie wrócę za godzinę czy dwie.-powiedziała i obróciła się w stronę lasu wiecznej jesieni.
-Jeśli zobaczysz gadającego skrzydlatego zająca, to zjedź go w moim imieniu- uśmiechnęłam się na co Isabelle odpowiedziała mi dziwnym wyrazem pyska, stała tak przez chwilę patrząc się na mnie ze zdziwieniem. Po czym zniknęła za drzewami.
Ja poszłam w przeciwnym kierunku, do lasu wiecznego mroku. Kiedy byłam na miejscu przystanęłam przed przesiąkniętym ciemnością kawałkiem z lodu. Uznawałam to za grób mojej siostry, ale naprawdę to nie wiem czy ona wciąż żyje. Zniknęła w "straszliwą zimę", ale nie do końca pamiętam co się wtedy stało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz