poniedziałek, 23 października 2017

Od Moonlight C.D Draco

Wstałam z miękkiej trawy, otrzepałam się z ziemi i obdarzyłam stojącego przede mną basiora karzącym wzrokiem.
-Zostawiłeś mnie samą z tym smokiem!
-O, masz ty los! Zauważyłaś- prychnął.
-Jeju....-sapnęłam prostując się- przynajmniej się znalazł- popatrzyłam się za siebie. Moje oczy spotkały się z oczami pięknej jasno-niebieskiej istotki, która wręcz emanowała czystością i pięknem. Nietrafnie; ile razy to ona dziś zdążyła doprowadzić mnie do skraju cierpliwości- A, żeby było jasne. Nie odpuszczam ci warunków naszego zakładu!
-Wiesz, z początku miałem zabić jakiegoś smoka...mogę nadal to zrobić- uśmiechnął się siarczyście.
-Ani mi się waż!- zagroziłam na co Draco odezwał się śmiechem- Nie lubię cię- odgryzłam się dziecinnie.
Znowu usłyszałam śmiech, ale nie wyglądało jakby jego właścicielem był basior stojący przede mną; głos dolegał się z tyłu zza drzewa. Odwróciłam się, a tu tylko smok. Dźwięk momentalnie ucichł, może mi się zdawało? Znów zwróciłam mój wzrok ku Draco, który wyglądał jakby zobaczył ducha.
-Wszystko w porządku?-pomachałam basiorowi łapą przed oczami- Jesteś tam?
-...Co?- wykrztusił jak wybudzony z transu.
Patrzył się na drzewo, w którego kierunku dopiero co kierowałam mój wzrok. Czyli jednak ktoś tam był.
-Co ukrywasz?
-Co? Ja? Nic!- wypowiedział z zawrotną szybkością.
-Hmmmm..-mruknęłam i powędrowałam w stronę drzewa. 
-Czekaj! Moonlight!-złapał mnie za ogon.
-Ałł!-wrzasnęłam po czym Draco go puścił-To bolało!
-Prze-przepraszam, nie chciałem, napra- przerwał mu kolejny wybuch śmiechu.
W tej chwili basior popatrzył na drzewo ze wzrokiem "Zamknij się, bo zabiję, uduszę". Jeszcze bardziej pobudziło to moją ciekawość. Wręcz podbiegłam do źródła dźwięku, a tu- Duch. Patrzył się w korę, prawdopodobnie mając nadzieję, że go nie zauważę.
-Czyli jednak jest coś ciekawego na tegoroczne święto- uśmiechnęłam się do nieznajomego, który momentalnie obrócił się w moją stronę- Mam na imię Moonlight, a ty?- spytałam.
-Br-Bruno!- Odpowiedział. Był niebieski, ale miałam wrażenie, że przez krótką chwile jego pysk zmienił barwę na jasno-różowy.
Skądś znałam to imię, momentalnie przypomniało mi się gdzie je usłyszałam. Wypowiedział je rdzawego umaszczenia basior.
-Jesteś bratem Draco, tak?- spytałam.
-Tak, pamiętasz?- dał mi odpowiedź.
-Jakoś- uśmiechnęłam się promiennie- Miło mi cię poznać.
-Ej, ej, ej- usłyszałam zza pleców- Jakim cudem jesteś dla niego milsza niż dla mnie?
-Jeśli tak mówisz, to powinieneś najpierw sam zacząć zwracać się do mnie jak należy- burknęłam.
-Że co?- wyraził sprzeciw.
-To co mówię- odchrząknęłam- W ogóle nie przypominasz swojego brata, Bruno.
-Wiem, od urodzenia był idiotą- uśmiechnął się fałszywie do Draco na co ten spróbował walnąć go w psyk, ale jego cios przeleciał przez niego jak przez powietrze. 
-Ale szkoda, że nie jesteś już materialny.
-To chyba jedyna chwila, w której byłem zadowolony z tego faktu.
-A Draco, dlaczego chciałeś go ukryć?
Bracia popatrzyli po sobie.
-Szczerze? Nie wiemy- Odpowiedzieli zgodnie.
Popatrzyłam się na nich z wyrzutem.
-A co jakby mnie to ominęło?- palnęłam.
Obejrzałam się czy smok nadal znajdował się przy mnie. Na szczęście, tak.
Zauważyłam, że Bruno wpatruje się w "mój" naszyjnik.
-O, czyli to ty jesteś tą alfą, o której mówił Draco.
-A po imieniu to już nie dałeś rady dopasować, co?-przewrócił oczami.
-Mam słabą pamięć do imion- oznajmił przeczesując swoją sierść na głowie.
-Dobrze, że przynajmniej moje pamiętasz- wtrącił się basior.
-Mówiłeś coś- uśmiechnął się znowu.
Wten pędy Draco zmienił się w dym i jak ni stąd, ni zowąd walnął Bruno dokładnie w lewą łopatkę, tak mocna, że skończył gdzieś z dwa metry od miejsca początkowego. Wstał, podszedł do nas i popatrzył się na brata. Z początku między nimi wisiały chmury burzowe, ale po chwili oboje zaczęli się śmiać. 
<Dracp?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz