niedziela, 8 października 2017

Od Draco C.D Moonlight

Udając, że nie słyszę ciężkiego sapania wadery, poszedłem dalej w głąb jaskini. Oprócz odgłosów wydawanych przez Moonlight, słychać było krople uderzające o taflę wody znajdującej się w jaskini. Powietrze było wilgotne, a jego zapach był znacząco podobny do tego, jaki występuje w czasie deszczu. Parę kroków później, usłyszałem ciche stęknięcie. Wadera nadal za mną podążała.. i w dodatku chyba walnęła w ścianę. Słysząc ten huk, odruchowo się odwróciłem. Wśród ciemności wypełniających tę jaskinię, spostrzegłem świecące w mroku oczy, które sekundę potem skryły się za stalagmitem. Moonlight wstrzymała oddech. Uśmiechnąłem się pod nosem, widząc wychylającą się wilczycę zza wyrastającej skały. Zdecydowanie musi poćwiczyć swoją skrytość. Wilczyca uśmiechnęła się skrępowana i powoli schowała się się z powrotem. Parsknąłem śmiechem i w końcu się odezwałem.
- Moonlight, nie musisz się chować - westchnąłem - I tak cię widziałem przez cały czas. 
- Nie, nie widziałeś - wadera zmierzyła mnie wzrokiem.
- Jak wolisz - mruknąłem z uśmiechem na pysku - ale już widzę, więc weź już wyjdź zza tego kamienia -
Moonlight burknęła i spełniła moją prośbę, wypełzając zza stalagmitu. Spojrzała na mnie z miną naburmuszonego szczeniaka.
- Dlaczego udawałeś, że mnie nie widzisz? - spytała.
- Sam nie wiem, ale to było zabawne - uśmiechnąłem się, wracając myślami do zdarzeń sprzed kilku minut.
- Co się tak szczerzysz? - popatrzyła się na mnie poirytowana.
- Przypomniało mi się, jak walnęłaś w ścianę - uśmiechnąłem się szerzej.
- Aww, cichaj - mruknęła, odwracając wzrok - Idziemy już? 
- Pfff, myy? Miałem sam pójść pokonać tego smoka - prychnąłem.
- Aleee - przeciągała wadera - chcę dopilnować, że go pokonasz.
- Aż tak bardzo mi nie ufasz? - spojrzałem na waderę zażenowany.
- Tak - uśmiechnęła się cynicznie.
- To sobie idź za mną, ale nie mam pojęcie po co chcesz patrzeć jak zabijam smoka - mruknąłem i ruszyłem przed siebie.

~TWELVE SECONDS LATER~

- EHHH! - krzyknęła wadera - KIEDY W KOŃCU ZNAJDZIEMY TEGO SMOKA!? 
- Nie mam pojęcia - mruknąłem zmęczony jej ciągłymi jękami - Ta jaskinia jest o wiele większa niż się spodziewałem.. -
- Aham.. - wilczyca ziewnęła - Zrobimy jakiś postój? Jestem śpiąca.. -
-Tsa, jak znajdziemy smoka - wskoczyłem na półkę skalną, żeby przeskoczyć przez przepaść.
- To zajmie wieki. Chyba im się smoki skończyły - wadera skoczyła i przefrunęła przez zapadlisko. 
- Chcesz mi powiedzieć, że na terenach Smoczej Skały nie ma smoków? - Przystanąłem przed rozwidleniem dróg. Wybrałem drogę w prawo.
- Możliwe - ziewnęła po raz kolejny, dając mi do zrozumienia, że czas na drzemkę.
- Żebyś mi tu nie usnęła. Coś czuję, że jeszcze długa droga przed nami. - posłałem jej szyderczy uśmiech.
- Pfff, sadysto. Daj mi spać - jęczała.
- Sama chciałaś pójść za mną - mruknąłem. - Nie zmuszałem cię -
Moonlight kopnęła kamień przed sobą, mrucząc coś pod nosem.

~A FEW MOMENTS LATER~

Szliśmy już tak około kilku godzin. Moonlight wydawała się jakby miała zaraz upaść, i nie ważne czy trafiłaby w kałużę lub na twardy kamień, zasnąć. Ja też byłem śpiący, ale nie sądzę, aby tak bardzo jak wilczyca, która już powoli odpływała. Wadera spojrzała na mnie morderczym wzrokiem, który zdawał się mówić "Umrzyj i zgiń, przepadnij". 
Westchnąłem.
- Możemy zrobić za niedługo postój, jeśli znajdziemy tylko jakieś miłe miejsce - mruknąłem, a Moonlight poszybowała do przodu, przeszukując przy okazji wszystkie drogi. Uśmiechnąłem się pod nosem. Jak wspomnie się o spaniu to od razu ożywa..
- Draco?! - krzyknęła z daleka - Chodź, musisz to zobaczyć!! 
- Co tam jest!? - zapytałem zaciekawiony.
- Nie gadaj, chodź!! - wrzasnęła jeszcze raz.
- Znalazłaś fajne miejsce do spania?! - spytałem znów.
- CHOOODŹŹŹ!! - Jej głos odstraszył nietoperze śpiące smacznie w kątach jaskini. Popatrzyłem na rozkojarzone stworzenia i pobiegłem w stronę, z której wydobywał się dźwięk.
- No.. co znalazłaś? - mruknąłem, podchodząc do Moonlight. 
- Em.. chyba smoka - spojrzała na mnie rozkojarzona.
- Smoka? Pokaż mi go! - rzekłem z nadzieją na zerwanie się z łańcucha obowiązków. Wilczyca dała mi znak, abym za nią poszedł. Idąc za nią zauważyłem ścieżkę krwi. Spojrzałem na waderę pytającym wzrokiem, a ta spuściła wzrok. "Co tu się dzieje?" - pomyślałem, widząc coraz więcej czerwonej mazi. Moonlight przystanęła przy wejściu do kolejnej komnaty jaskini i wychyliła się. Powtórzyłem jej kroki. W rogu tego "pokoju" leżał ledwo żyjący potwór, wokół którego leżało wręcz morze krwi. Bestia poruszyła się i warknęła w naszym kierunku.
- Nie wiem, co to za potwór, ale wiem jedno, lepiej się do niego nie zbliżać - mruknąłem, powoli się cofając. 
- Musimy mu pomóc.. - szepnęła wilczyca, podchodząc do wielkiego gada.
- Co? Moonlight! Nie!! - krzyknąłem w jej stronę, próbując nie wydawać zbyt głośnych dźwięków. Pognałem za lekkomyślną waderą wprost przed głowę wielkiego smoka
- Ma przebite skrzydła.. - mruknęła, przyglądając się gadowi. - On na pewno sam sobie tego nie zrobił.. -. 
- I co teraz, samarytanko? Damy mu apap czy ibuprom? - wymamrotałem.
- Być może nie przeżyje dzisiejszej nocy.. - ciągnęła dalej, ignorując moje słowa. Smok spojrzał na nas cierpiącym wzrokiem i burknął, kładąc pysk na podłożu. Zdziwiony zwróciłem się do Moony.
- Smoki rozumieją naszą mowę? - stęknąłem.
- Nie wiedziałeś o tym? - Wadera uśmiechnęła się do mnie z wyraźną kpiną.
- Nie znam się na latających gadach, wiesz? - syknąłem. Wilczyca się cicho zaśmiała, na co ja wysłałem jej zirytowane spojrzenie.
- Więc.. co z nim robimy? - zapytała.
- Mnie się pytasz? - mruknąłem - Przecież ty jesteś ekspertem od smoków 
- Aww, weź już się nie gniewaj - uśmiechnęła się, próbując zdusić mój gniew. - Może w końcu pójdziemy spać, hm?
Prawdę mówiąc, byłem już zmęczony i chętnie uciąłbym sobie małą drzemkę. Spojrzałem na nią niepewnie, nie wiedząc czy się odezwać.
- Oke, chodźmy znaleźć jakieś fajne miejsce. Jutro zastanowimy się co dalej zrobić z tym smokiem - Pogłaskała gada i poszła korytarzem do kolejnej komnaty jaskini. Dogoniłem ją szybko. Moonlight leżała już z drugiej strony. Położyłem się obok wejścia i zasnąłem.

~~ONE ETERNITY LATER~

Obudził mnie głośny krzyk wadery, która pomyślała, że z chęcią zastąpi mi mój budzik. Zdezorientowany wstałem szybko na nogi. Moje zmęczone oczy dostrzegły duszącą się ze śmiechu wilczyce. 
- Moonlight! - krzyknąłem. Spiorunowałem ją wzrokiem.
- Coo? - wadera nie przestawała się śmiać.
- Kiedyś cię zabiję za to, wiesz? - mruknąłem, przecierając oczy - Naprawdę, zabiję.
- Hah, na pewno- zaśmiała się, już mniej histerycznie.
- Ah.. - złapałem się za głowę - Po co mnie w ogóle budziłaś?
- A! TAK! - krzyknęła znów - Chodź! Musisz to zobaczyć.
- Okeej, ale przestań już krzyczeć, ok? - mruknąłem i poszedłem za Moonlight. Weszliśmy do komnaty, gdzie leżał smok. 

...

LEŻAŁ

-CO? Gdzie on zniknął? Przecież jesteśmy gdzieś na samym szczycie tej góry, a on miał przebite skrzydła! Przecież on by nie przeszedł przez te przejścia, jest za duży! - nie dowierzałem, patrząc na miejsce, gdzie jeszcze wczoraj leżał wycieńczony gad. Moonlight wzruszyła ramionami. 
- Pewnie magicznie - uśmiechnęła się.
- Ale.. jak?? .. AW, nie ważne! Przynajmniej mamy ten problem z głowy. - próbowałem się uspokoić. 
- Draco? Muszę ci coś jeszcze pokazać.. - mruknęła wilczyca.
- Kolejnego wpółmartwego smoka? Nie, dzięki - westchnąłem.
- Niee! To coś zupełnie innego - wskazała na szarą kulę leżącą obok ściany. Podszedłem do niego. 
- Em.. kamień? - spojrzałem rozbawiony na waderę.
- Eee nieee? To jajo smoka! - zaśmiała się. - Ty chyba na serio nie wiesz nic o smokach...
- ...Może - mruknąłem. - Jak mógłbym niby być ekspertem od smoków, skoro spotkałem może ze dwa w życiu.. -
Nastała niezręczna cisza.
- Ahaa, ty nie żartujesz.. - powiedziała. 
- Pamiętasz co ci powiedziałem zaraz po przebudzeniu? - spiorunowałem ją wzrokiem.
- Heh - mruknęła ze złośliwym uśmieszkiem. -Wiesz.. chcę je zatrzymać, to jajko.
- Ty chyba już całkowicie straciłaś rozum.. - spojrzałem na nią zirytowany.
- A ty.. pomożesz mi się nim zająć - uśmiechnęła się.
<Moonlight?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz