Spojrzałam się na Asę. Cicho przytaknęła Winter'owi. Nie zwracała uwagi na to, że droga którą wskazał usłana była krwią.
-Szukajcie śladów- oznajmił basior.
Dotarłyśmy na wielką polankę. Na środku niej znajdował się okrągły staw czerwonej cieczy. Było okropnie zimno, a wiatr gnał jak szalony.
Klan zimnej krwi.
Ja, Winter, Hikari i cała reszta. Wszyscy spotykaliśmy się w nocy w naszej małej jaskini. Byliśmy jak rodzina. Winter był przywódcą, z nas wszystkich to on był najsilniejszy. Klan ten pomagał swoim członkom nieraz w nawet najgorszych możliwych sprawach. Czasami nawet dokonywało się masowych zabójstw jeśli jeden z wysoko postawionych wilków tak zażądał. Ale dlaczego ich nie pamiętałam? Nadal nie pamiętam tylu rzeczy...właściwie lepiej czułam się nie pamiętając niektórych z wydarzeń, które wtedy się odbywały...
<Asa?>
poniedziałek, 26 czerwca 2017
Od Asy C.D Moonlight
Moonlight opuściła głowę, był to znak tego, że nad czymś intensywnie myśli.
- Nie mam zamiaru przeprosić za coś, czego nie pamiętam - powiedziała z żalem.
- Nie musisz pamiętać, po prostu przeproś i będzie po sprawie. - uśmiechnął się lekko a zarazem szyderczo.
- Ehh... - Westchnęłam po czym powiedziałam- Po co wam ta kłótnia?
Oba wilki popatrzyły się w moją stronę i powiedziały razem:
- To NIE jest kłótnia !
- A no dobra, niech wam będzie.
Moonlight cicho odezwała się do basiora, ja nic nie usłyszałam lecz, Winter się zaśmiał. Mogłam się tylko domyślać. Spytałam:
- Co ty mu powiedziałaś?
- A nic takiego.
- To znaczy?
Nie odpowiedziała mi na moje pytanie, tylko się lekko uśmiechnęła i poszła dalej, ja poszłam za nią.
- Idźcie tamtą ścieżką dalej, a się przekonacie co zdarzyło się w przeszłości.
<Moonlight?>
- Nie mam zamiaru przeprosić za coś, czego nie pamiętam - powiedziała z żalem.
- Nie musisz pamiętać, po prostu przeproś i będzie po sprawie. - uśmiechnął się lekko a zarazem szyderczo.
- Ehh... - Westchnęłam po czym powiedziałam- Po co wam ta kłótnia?
Oba wilki popatrzyły się w moją stronę i powiedziały razem:
- To NIE jest kłótnia !
- A no dobra, niech wam będzie.
Moonlight cicho odezwała się do basiora, ja nic nie usłyszałam lecz, Winter się zaśmiał. Mogłam się tylko domyślać. Spytałam:
- Co ty mu powiedziałaś?
- A nic takiego.
- To znaczy?
Nie odpowiedziała mi na moje pytanie, tylko się lekko uśmiechnęła i poszła dalej, ja poszłam za nią.
- Idźcie tamtą ścieżką dalej, a się przekonacie co zdarzyło się w przeszłości.
<Moonlight?>
niedziela, 25 czerwca 2017
Od Moonlight C.D Asy
Znałam go, ale nie wiedziałam skąd, zauważyłam, że patrzy się w oczy Asy- a raczej Hikari. Wadera stała jak wryta w ziemię. Pewnie czuła się tak samo jak ja, kiedy go zobaczyłam. Nieznajomy uśmiechnął się promiennie. Moja towarzyszka mimo woli odwzajemniła uśmiech. Zabolała mnie głowa. Niektóre z moich dotychczas zaginionych wspomnień zaczęły napływać do mojej głowy wielką nawałnicą. Ból był ogromny, nie wiedziałam czy oblicze stojącego przede mną basiora troszeczkę go łagodziło, czy było jego przyczyną. Wbiłam pazury w ziemię próbując ukryć moje cierpienie.
Winter.
Tak nazywał się nieznajomy. Niegdyś imię tak często przeze mnie wymawiane, jakby za sprawą magii wróciło do mojej głowy. Ból ustał. Podniosłam głowę, by spojrzeć w oczy basiora. Wydawały się inne, ale moja druga strona mówiła, że to te same zimne oczy.
-Zimne oczy- powtórzyłam w myślach.
Tak niegdyś myślałam o ślepiach nadal wlepionych w waderę obok. Były czarne, ale nie powiedziałabym, że są "zimne". Przecież wzrok Winter'a był taki życzliwy. Wywołało to we mnie promyk nieufności. Musiał być jakiś powód. Widziałam to; w tych oczach widniało coś jeszcze- uśmiechały się do mnie złośliwie.
-Ha...ha....Hahahahahaha!- nieoczekiwanie wybuchłam śmiechem przerywając wszechobecną ciszę- hehe....doprawdy.....przezabawne!
-Moonlight?- wadera popatrzyła na mnie pytająco.
-Ach! Nie zauważyłaś? Nasze papużki nierozłączki znowu razem!- wydusiłam z siebie tłumiąc śmiech- Winter i Hikari! Ach....czy to nie......-urwałam- próbuję sobie przypomnieć więcej, czuję się.....jakby wracały do mnie stare dobre czasy, ale w mojej pamięci nadal są ogromne luki.
-Nie martw się- usłyszałam niski, melodyjny, a zarazem spokojny głos basiora- Niedługo wszystko wróci do normy- oznajmił.
-Czyli....nasza trójka znowu będzie przyjaciółmi?- Tym razem odezwała się milcząca Asa.
-Oczywiście, widziałyście tamte poprzednie wilki, prawda? Prawdopodobnie pamiętacie co najmniej jednego z nich. Wszyscy niedługo znowu będziemy rodziną.
Te słowa wywołały we mnie niepokój, a zarazem- szczęście.
-Ale najpierw Kage musi mnie za coś przeprosić- jego uśmiech momentalnie zniknął.
Przeprosić? Ale za co...
<Asa?>
Winter.
Tak nazywał się nieznajomy. Niegdyś imię tak często przeze mnie wymawiane, jakby za sprawą magii wróciło do mojej głowy. Ból ustał. Podniosłam głowę, by spojrzeć w oczy basiora. Wydawały się inne, ale moja druga strona mówiła, że to te same zimne oczy.
-Zimne oczy- powtórzyłam w myślach.
Tak niegdyś myślałam o ślepiach nadal wlepionych w waderę obok. Były czarne, ale nie powiedziałabym, że są "zimne". Przecież wzrok Winter'a był taki życzliwy. Wywołało to we mnie promyk nieufności. Musiał być jakiś powód. Widziałam to; w tych oczach widniało coś jeszcze- uśmiechały się do mnie złośliwie.
-Ha...ha....Hahahahahaha!- nieoczekiwanie wybuchłam śmiechem przerywając wszechobecną ciszę- hehe....doprawdy.....przezabawne!
-Moonlight?- wadera popatrzyła na mnie pytająco.
-Ach! Nie zauważyłaś? Nasze papużki nierozłączki znowu razem!- wydusiłam z siebie tłumiąc śmiech- Winter i Hikari! Ach....czy to nie......-urwałam- próbuję sobie przypomnieć więcej, czuję się.....jakby wracały do mnie stare dobre czasy, ale w mojej pamięci nadal są ogromne luki.
-Nie martw się- usłyszałam niski, melodyjny, a zarazem spokojny głos basiora- Niedługo wszystko wróci do normy- oznajmił.
-Czyli....nasza trójka znowu będzie przyjaciółmi?- Tym razem odezwała się milcząca Asa.
-Oczywiście, widziałyście tamte poprzednie wilki, prawda? Prawdopodobnie pamiętacie co najmniej jednego z nich. Wszyscy niedługo znowu będziemy rodziną.
Te słowa wywołały we mnie niepokój, a zarazem- szczęście.
-Ale najpierw Kage musi mnie za coś przeprosić- jego uśmiech momentalnie zniknął.
Przeprosić? Ale za co...
<Asa?>
Od Asy C.D Moonlight
Zobaczyłam że Moonlight przyspieszyła krok, więc ja też tak zrobiłam. W mojej głowie toczyło się wiele dawnych myśli. Nagle poczułam odrobinę chłodnego, a zarazem kującego wiatru. Bez zastanowienia krzyknęłam do wadery:
-Uważaj!
-Co?- Moonlight popatrzyła się w moją stronę.
-Za tobą!
-Ale co ?
Było już za późno, wadera leżała po ogon w śniegu, przewrócona przez wiatr i odłamki lodu w nim zawarte. Pomogłam jej wydostać się z zimnej klatki. Spojrzała się na mnie i powiedziała:
-Co to miało być, Asa ?
-To przez wilka wiatru tego który dał nam ten list.
-Tak czy siak dziękuję za pomoc.
-Nie ma sprawy.
Idąc dalej nadal myślałam o dawnej przyjaźni z nieznanym mi dotąd wilkiem. Miałam wrażenie, że kiedyś go znałam tak samo jak Moonlight. Jednak nie pamiętałam tych dwóch wilków, które nas wcześniej odwiedziły. Miałyśmy przed sobą wiele dziwnych znaków, które pomogły nam odnaleźć drogę do zaśnieżonej polany. Gdy dotarłyśmy już na miejsce czekał na nas dosyć wysoki, śnieżno-biały wilk. był definicją piękna i zdawało mi się, że patrzył na mnie miłym i uroczym wzrokiem. Jego oczy były głębokie i pełne zaufania. Były czarne, takie jak oczy tamtych wilków, kiedy wypowiedziały imię Moonlight. Miałam wrażenie, że był moim starym przyjacielem, kompanem, druhem a może...
<Moonlight?>
-Uważaj!
-Co?- Moonlight popatrzyła się w moją stronę.
-Za tobą!
-Ale co ?
Było już za późno, wadera leżała po ogon w śniegu, przewrócona przez wiatr i odłamki lodu w nim zawarte. Pomogłam jej wydostać się z zimnej klatki. Spojrzała się na mnie i powiedziała:
-Co to miało być, Asa ?
-To przez wilka wiatru tego który dał nam ten list.
-Tak czy siak dziękuję za pomoc.
-Nie ma sprawy.
Idąc dalej nadal myślałam o dawnej przyjaźni z nieznanym mi dotąd wilkiem. Miałam wrażenie, że kiedyś go znałam tak samo jak Moonlight. Jednak nie pamiętałam tych dwóch wilków, które nas wcześniej odwiedziły. Miałyśmy przed sobą wiele dziwnych znaków, które pomogły nam odnaleźć drogę do zaśnieżonej polany. Gdy dotarłyśmy już na miejsce czekał na nas dosyć wysoki, śnieżno-biały wilk. był definicją piękna i zdawało mi się, że patrzył na mnie miłym i uroczym wzrokiem. Jego oczy były głębokie i pełne zaufania. Były czarne, takie jak oczy tamtych wilków, kiedy wypowiedziały imię Moonlight. Miałam wrażenie, że był moim starym przyjacielem, kompanem, druhem a może...
<Moonlight?>
piątek, 23 czerwca 2017
Od Moonlight C.D Blade
Obudziłam się dzisiaj rano, a właściwie to jednak późno. Nie żeby mi to przeszkadzało, że raz na jakiś czas mogę się wyspać, ale było to bardzo dziwne. Wyszłam z mojej jaskini. Na mój widok powitała mnie Isabelle.
-Gdzie Draco?-spytałam.
Przecież jakby go gdzieś nie wcięło to nie mogłabym się spokojnie wyspać, prawda?
-Jest chory- odpowiedziała wadera.
-Dobra, fajnie, ale to nie zmienia problemu Blade....
-Blade zniknęła.
-Nie wiesz dokąd poszła?
-Nie, nic mi nie mówiła- oznajmiła.
-A wiesz co dolega Draco?
-Sama zobacz- zaproponowała.
-To coś poważnego?- zapytałam na co Isabelle odpowiedziała mi krótkim przytaknięciem.
-Yavin też to kiedyś złapał, jedyną deską ratunku są anielskie kwiaty rosnące na najwyższym punkcie szczytu losu. Z tego co wiem ta choroba dotyka tylko basiorów, więc możesz go spokojnie odwiedzić.
-To zobaczę jak tam u niego, żegnaj Isa!
Udałam się na drugą stronę mojej jaskini, a tam- Draco leżący na wznak mamrocząc coś pod nosem. Nie wyglądał jakby mnie zauważył, ale prawdopodobnie po prostu mnie ignorował. Rzeczywiście było z nim źle. Niezwłocznie wyruszyłam na szczyt losu. Leciałam nad polanami i lasami, aż tu nagle zobaczyłam waderę umaszczenia podobnego do Draco na ziemi. Była to Blade. Zniżyłam lot i wylądowałam na glebie.
-Co tutaj robisz- spytałam.
Wadera cofnęła się o kilka kroków na mój widok, najprawdopodobniej wcześniej mnie nie zauważyła.
-....Mo-Moonlight? A co ty tutaj robisz?- zapytała nerwowo.
-Szukam lekarstwa dla Draco- oznajmiłam.
-Uhh.....hehh?- jęknęła - ale to ja.....
-Ty co?
-Ja wyszłam szukać tego kwiatka dla Draco- powiedziała przyciszonym głosem- jestem tutaj nowa, na wszystkich wywarłam złe wrażenie.....ale ja chcę to naprawić! Dlatego już jak usłyszałam, że Draco jest chory poszłam do Sally, aby zapytać się co mu może pomóc. Jednak zgubiłam się, no wiesz, jeszcze nigdy nie byłam na Szczycie Losu.
-.....Rozumiem; możesz pójść ze mną. Znam drogę- zaproponowałam.
Uznałyśmy, że najszybszą metodą był lot. Oczywiście to ja miałam skrzydła i to ja musiałam taszczyć waderę całą drogę. Na szczęście nie była aż taka ciężka. Wylądowaliśmy na pagórku Szczytu Losu, wszystkie wyżej położone punkty były za strome na lądowanie.
-Uproszczę nam to nieco- uśmiechnęła się łobuzersko i złapała mnie za łapę.
Nim się spostrzegłam byłyśmy w połowie wysokości ogromnego wzgórza. Tuż przed nami rósł przecudny biały kwiat nazywany anielskim. Zerwałam go pośpiesznie. Razem z Blade wymieniłyśmy wesołe uśmieszki zwycięstwa, aż tu nagle spostrzegłyśmy się, że za nami pędziła śnieżno-biała lawina.
-Umm...Blade-zwróciłam się do wadery, której już nie było obok mnie- No masz, zniknęła- przytaknęłam sobie z nutką poddenerwowania w głosie.
<Blade?>
-Gdzie Draco?-spytałam.
Przecież jakby go gdzieś nie wcięło to nie mogłabym się spokojnie wyspać, prawda?
-Jest chory- odpowiedziała wadera.
-Dobra, fajnie, ale to nie zmienia problemu Blade....
-Blade zniknęła.
-Nie wiesz dokąd poszła?
-Nie, nic mi nie mówiła- oznajmiła.
-A wiesz co dolega Draco?
-Sama zobacz- zaproponowała.
-To coś poważnego?- zapytałam na co Isabelle odpowiedziała mi krótkim przytaknięciem.
-Yavin też to kiedyś złapał, jedyną deską ratunku są anielskie kwiaty rosnące na najwyższym punkcie szczytu losu. Z tego co wiem ta choroba dotyka tylko basiorów, więc możesz go spokojnie odwiedzić.
-To zobaczę jak tam u niego, żegnaj Isa!
Udałam się na drugą stronę mojej jaskini, a tam- Draco leżący na wznak mamrocząc coś pod nosem. Nie wyglądał jakby mnie zauważył, ale prawdopodobnie po prostu mnie ignorował. Rzeczywiście było z nim źle. Niezwłocznie wyruszyłam na szczyt losu. Leciałam nad polanami i lasami, aż tu nagle zobaczyłam waderę umaszczenia podobnego do Draco na ziemi. Była to Blade. Zniżyłam lot i wylądowałam na glebie.
-Co tutaj robisz- spytałam.
Wadera cofnęła się o kilka kroków na mój widok, najprawdopodobniej wcześniej mnie nie zauważyła.
-....Mo-Moonlight? A co ty tutaj robisz?- zapytała nerwowo.
-Szukam lekarstwa dla Draco- oznajmiłam.
-Uhh.....hehh?- jęknęła - ale to ja.....
-Ty co?
-Ja wyszłam szukać tego kwiatka dla Draco- powiedziała przyciszonym głosem- jestem tutaj nowa, na wszystkich wywarłam złe wrażenie.....ale ja chcę to naprawić! Dlatego już jak usłyszałam, że Draco jest chory poszłam do Sally, aby zapytać się co mu może pomóc. Jednak zgubiłam się, no wiesz, jeszcze nigdy nie byłam na Szczycie Losu.
-.....Rozumiem; możesz pójść ze mną. Znam drogę- zaproponowałam.
Uznałyśmy, że najszybszą metodą był lot. Oczywiście to ja miałam skrzydła i to ja musiałam taszczyć waderę całą drogę. Na szczęście nie była aż taka ciężka. Wylądowaliśmy na pagórku Szczytu Losu, wszystkie wyżej położone punkty były za strome na lądowanie.
-Uproszczę nam to nieco- uśmiechnęła się łobuzersko i złapała mnie za łapę.
Nim się spostrzegłam byłyśmy w połowie wysokości ogromnego wzgórza. Tuż przed nami rósł przecudny biały kwiat nazywany anielskim. Zerwałam go pośpiesznie. Razem z Blade wymieniłyśmy wesołe uśmieszki zwycięstwa, aż tu nagle spostrzegłyśmy się, że za nami pędziła śnieżno-biała lawina.
-Umm...Blade-zwróciłam się do wadery, której już nie było obok mnie- No masz, zniknęła- przytaknęłam sobie z nutką poddenerwowania w głosie.
<Blade?>
poniedziałek, 5 czerwca 2017
Zakończenie Wiosennej Gorączki!
Wyniki wiosennej gorączki:
Najwięcej opowiadań napisanych w trakcie event'u: Blade
Najdłuższe opowiadanie napisane w trakcie event'u: Blade
Bety, które przeszły na pozycję Omegi: Asa, Cheonsa
Najwięcej opowiadań napisanych w trakcie event'u: Blade
Najdłuższe opowiadanie napisane w trakcie event'u: Blade
Bety, które przeszły na pozycję Omegi: Asa, Cheonsa
Subskrybuj:
Posty (Atom)