Chciała zabrać moją zdobycz? Niedoczekanie. Nie dość, że teraz mieszkam przy tym całym zgiełku, to jeszcze chcą przywłaszczyć sobie MÓJ obiad? Pfff! Szczęście, że te jelenie wpadły prosto w mój portal to przynajmniej nie muszę się przejmować tamtą Alfą. I tak sobie myśląc, kontynuowałam pościg za zdezorientowaną zwierzyną. Gdy je dogoniłam złapałam jedną w moje kleszcze złowieszcze (czyli szczęki). Drugi z nich szybko zniknął za drzewem. Pierwszy za to miał złamaną nogę od mojego ugryzienia, więc udałam się w pogoń za jego kompanem. Przewidując jego ruch pochwyciłam go i zjadłam na miejscu.
***
Nadeszła zima. Gruba warstwa śniegu pokrywała każdy skrawek podłoża. Zaczęłam częściej spotykać się z wilkami z watahy. W drodze na polowanie spotkałam Moonlight, która poprosiła mnie o pomoc w szukania jakiegoś bla...bla...bla z bla...bla...bla (oczywiście nie słuchałam). W jednej chwili stworzyłam portal, w którym widać było las Anemone Nemorosa. Przeszłam jako pierwsza, a za mną podążyła Moonlight. Wnet znalazłyśmy się przed jaskinią, do której zmierzała wadera.
-Co to za miejsce? - spytałam.
-Przecież ci już mówiłam- naburmuszyła się alfa- To była jaskinia wilczej wiedźmy. Pierwszy raz byłam tu z Isabelle. To ta wiedźma prawie zniszczyła wtedy ten las. Nigdy wcześniej nie wpadłam na pomysł, by ją przeczesać. Kiedyś ujrzałam tu kilka przydatnych książek, a najbardziej przykuło moją uwagę dzieło "O Pradawnych Strażnikach i ich atrybutach".
-Czyli właśnie tego mam szukać?
-Właśnie! - przytaknęła- W pojedynkę trudno byłoby tu coś znaleźć, a jak to się mówi "złośliwość rzeczy martwych", jak coś szukam, to tego sama nie znajdę.
Bezzwłocznie zabrałam się do szukania. Kurz, który strzepałam z wielkiej sterty książek trafił do mojego nosa przez co kichnęłam donośnie przewracając przy tym jakiś kamień, na którym stał wazon, który roztrzaskał się na kawałki. Niebieski pył rozpryskał się na wysokość sufitu jaskini. Moonlight podskoczyła w miejscu i rzuciła się na mnie swoim lodowatym wzrokiem. Chcąc uciec od hańby utworzyłam portal bez żadnej poświaty. Nie było za nim nic, ale i tak przez niego przeszłam. Zielonożółte plamy przypominające chmurki otaczały mnie, a sama stałam tak jakby w powietrzu choć czułam grunt pod nogami.
-Anake! - usłyszałam krzyk wadery, która zaczęła biec w stronę portalu.
Wtedy portal się zamknął. Utknęłam.
-Anake! - usłyszałam ponownie- Jesteś tam? - dźwięk dobywał się jakby ze wszystkich stron i odbijał się w moich uszach jak echo.
-Tak - odpowiedziałam.
-Dobrze...- sapnęła - Chyba mamy duży problem. Nie duży. Ogromny!
<Moonlight?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz